Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
stes
Sojusznik
Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wwa
|
Wysłany: Sob 0:01, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Pewna pani wybrała się do Afryki na safari i zabrała ze sobą swojego pupila- pudelka. W trakcie wyprawy piesek wypadł z jeepa, czego nikt nie zauważył. Biegł za samochodem, biegł, biegł... ale nie dogonił. Nagle słyszy gdzieś za sobą szelest i kątem oka dostrzega zbliżającego się lamparta. Zadrżał ze strachu, przed oczami przeleciało mu całe życie. Wtem jednak patrzy, a kawałek dalej w trawie leżą jakieś poobgryzane szczątki. "Może nie wszystko stracone" - myśli pudelek i dopada padliny. Lampart wyłazi z krzaków, patrzy - a tam jakiś dziwaczny mały stwór coś wpierdala, ciamka, mlaska. Lampart już - już ma na niego skoczyć, ale słyszy jak stwór mruczy do siebie: " Mmmm... jaki smaczny ten lampart...rarytas... mięsko palce lizać... a kosteczki - co za rozkosz...". Lampart przeraził się i dał nura w krzaki. "Całe szczęście, że mnie nie widział ten mały diabeł, bo zżarłby mnie jak dwa razy dwa" - myśli uciekając. Pudelek odetchnął, ale zauważył, że na drzewie siedzi małpa, która najwyraźniej obserwowała całą sytuację, bo minę ma zdziwioną. Nagle małpa puszcza się biegiem za lampartem i wrzeszczy. "Oj, niedobrze" - myśli pudelek. "Ta cholerna małpa wszystko mu wygada. Co robić?" Małpa faktycznie dopada lamparta i opowiada mu, jak to został wystrychnięty na dudka. Lampart wkurwił się strasznie. Kazał małpie wsiąść mu na grzbiet i wrócić ze sobą na polankę, żeby była świadkiem tego, jak rozprawi się z tym stworem. Wracają, patrzą, a tam pudelek rozwalony na grzbiecie, dłubie w zębach pazurem i gada do siebie: "Gdzie do cholery ta małpa? Wysłałem ją po kolejnego lamparta a ta cipa, nie wraca i nie wraca..."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|
stes
Sojusznik
Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wwa
|
Wysłany: Sob 0:02, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Cyrk, wychodzi zapowiadający:
- to już ostatni pokaz proszę państwa! jest to gwóźdź programu, ale bardzo prosze państwa o spokój i absolutną ciszę! numer wymaga nielada wysiłku i może nie wyjść.
gasną światła, jeden reflektor oświetla środek, wchodzi klaun. zdejmuje spodnie i zaczyna walić konia. Ldzie patrzą, nie bardzo wiedzą o co chodzi i w końcu ktoś nie wytrzymuje: BUAHAHAHA!
Przerażony klaun szybko podciąga spodnie: O KURWA! TO JA NIE JESTEM SAM?!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
stes
Sojusznik
Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wwa
|
Wysłany: Sob 0:03, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Siedzi dwóch kolesi w kinie, a przed nimi taki wielki, łysy drechol, grube karczycho, złoty kajdan na szyi - z dziewczyną siedzi. Jeden z tych kolesi do drugiego:
- Stary, założę sie z toba o 50 zeta, że nie klepniesz łysego w glace.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi i klepie łysego w glace. Łysy sie odwraca, a koleś:
- Zbyszek, to Ty? A nie... To przepraszam..
Łysy:
- Żaden Zbyszek, kurwa, dotknij jeszcze raz to Ci jebne! - i się odwraca.
Na to ten pierwszy koleżka do drugiego:
- Stary, zajebiście to rozegrałeś, ale idę z tobą o 200 zeta, że go drugi raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli sobie ten drugi i pac łysego w glace. Łysy wkurwiony się odwraca, a koleś:
- Zbyszek, no kurwa, 8 lat w podstawówce, ze 3 lata w jednej ławce przesiedzieliśmy, Zbyszek no nie pamietasz mnie?
Łysy:
- Kurwa, nie bylem w żadnej podstawówce, zaraz ci tak przypierdole, że się nie pozbierasz! Zaczyna sie podnosić, żeby jebnąć kolesiowi, ale dziewczyna łapie go za rękaw i mówi:
- No daj spokój, Józek, film jest, a Ty będziesz jakiegoś cieniasa bił, chodź do pierwszego rzędu i oglądajmy...
Łysy niezadowolony idzie z dziewczyna do pierwszego rzędu i siadają. Pierwszy koleś znowu do drugiego:
- Stary, naprawdę jestem pod wrażeniem, nieźle to wymyśliłeś, ale idę o1000 że go trzeci raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi. Idą do drugiego rzedu, siadają za łysym i koleś wali łysego w glace. Łysy się odwraca wkurwiony, a koleś:
- Zbyniu, to ja tam jakiegoś łysego w glace napierdalam na górze, a Ty tu w pierwszym rzędzie siedzisz!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
stes
Sojusznik
Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wwa
|
Wysłany: Sob 0:04, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
cyrk. wychodzi klaun prześmiewca, rozgląda się i wypatrzył jasia. podchodzi do niego:
- jasiu czy jestes glowa krowy?
- nie
- jasiu czy jestes ogonem krowy?
- nie
- HAHA a wiec jestes dupa wolowa!
wszyscy pompa, jasio sie poplakal i uciekl do domu. opowiedzial mamie co sie stalo.
- jasiu. pojdziesz jutro do cyrku z wujkiem staszkiem - mistrzem ciętej riposty.
jasiu sie dlugo opieral, no bo przeciez cale miasteczko sie z niego smieje, jak on sie pokaze? no ale w koncu ulegl mamie i na nastepny dzien wzial wujka staszka - mistrza ciętej riposty i dziarskim krokiem ruszyli do cyrku. usiedli w 1rzędzie, ogladaja różne tricki, w koncu wychodzi klaun prześmiewca - wypatrzył jasia, łatwy cel:
- witaj jasiu! czy jestes glowa krowy?
na co wujek staszek - mistrz ciętej riposty:
- klunie!!!!
- co?!
- SPIERDALAJ !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
stes
Sojusznik
Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wwa
|
Wysłany: Sob 0:05, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Pewnego razu w piątek pod wieczór, do jubilera przyszedł starszy, obleśny
dziadek z towarzyszącą mu, przecudnej urody, ok.
dwudziestoletnią, zgrabną panienką. Zaczęli oglądać pierścionki. Po
dłuższej chwili ona wybrała sobie jakiś piękny egzemplarz. Dziadek upewnił
się, czy ten pierścionek na pewno jej się spodobał i mówi jubilerowi, że go
kupuje.
A jubiler na to:
- Ale ten pierścionek kosztuje 100 tys. złotych!
Na co dziadek bez wahania:
- Nie szkodzi, biorę!
A jubiler się pyta:
- Zapłaci pan gotówką, czy kartą?
- No, wie pan - mówi dziadek - taką kwotę trudno mieć w portfelu, więc
zapłacę kartą.
Sprzedawca się lekko zafrasował i mówi:
- Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale przy takiej kwocie do zapłaty muszę
sprawdzić, czy pańska karta ma pokrycie na koncie, a w piątek o tej
godzinie banki są pozamykane. Do poniedziałku nie będę mógł zweryfikować
pańskiej karty, więc co pan proponuje?
Na co dziadek ze zrozumieniem:
- Proszę pana! Nam naprawdę zależy na tym pierścionku, więc aby nikt go nie
kupił proszę go zdjąć z wystawy i schować do sejfu wraz z moją kartą
kredytową. W poniedziałek rano sprawdzi pan w banku jej pokrycie i zadzwoni
do mnie pod numer, który panu zostawię, a ja wtedy się ponownie u pana
zjawię.
No to jubiler się ucieszył i zrobił tak, jak zaproponował klient.
W poniedziałek rano po przyjściu do pracy zadzwonił do banku, podał numer
karty, a tam mu mówią:
- Panie! Ta karta nie ma pokrycia od 3 lat!!!
Sprzedawca zbladł i dzwoni do dziadka:
- Proszę pana! Co to ma znaczyć! W banku powiedzieli, że pańska karta nie
ma pokrycia od 3 lat! Jak pan to wyjaśni?
A dziadek na to z uśmiechem:
- Proszę pana, ja doskonale wiem, że moja karta od 3 lat nie ma pokrycia na
koncie.
Ale czy pan wie, JAKI MIAŁEM WEEKEND?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
stes
Sojusznik
Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wwa
|
Wysłany: Sob 0:06, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
5 lipca 1410 roku. Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz. Poranny posiłek, modlitwa. Jagiello staje przed namiotem, powiadomiony o przybyciu posłów krzyżackich.
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrik von Jungingen, proponuje, by zamiast
toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą pojednek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycieską w calej bitwie. Po chwili namyslu Jagiello się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiello podazył do namiotów rycerzy.
- Sluchaj Zawisza, zamiast bitwy bedzie pojedynek - pójdziesz walczyc´ o wygrana bitwe ?
- No wiesz Wladek, pojutrze tak. No moze jutro... Ale dam rady.
Rozumiesz, imprezka byla, dalismy czadu no i ... Po prostu nie dam
rady...
Król udal sie wiec do kolejnego rycerza:
- Powala, pójdziesz walczyc w pojedynku o wygrana bitwe ?
- Sorki Wladek, wczoraj byla imprezka u Zawiszy. Dalismy czadu no i wiesz.... Pojutrze spoko, dzis nie dam po prostu rady....
Udal sie wiec Jagiello do kolejnego namiotu:
- Zbyszko, pójdziesz walczyc o wygrana bitwe ?
- Królu zloty, nie dam rady. Byla imprezka ...
- Tak, tak, wiem - u Zawiszy. Kto jeszcze tam byl ?
- No chyba wszyscy...
- Zwolaj wojska, niech sie ustawia w szeregu pod lasem..
Stanelo wiec polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.
- Sluchajcie, bedzie pojedynek o wygrana bitwe. Czy ktos z was
jest w stanie stanac do niego ?
Siedza rycerze w kulbakach, kazdy lypie na drugiego, glowy pospuszczali. Nikt nie chce ... Nagle slychac´:
- Ja ! Ja ! Ja chce !!! Ja pójde !!!
Rozgladaja sie i widza - stary dziad z broda do pasa, ubrany w
jakis taki worek
- Rany Boskie, nie ma nikogo innego ????
No i nikogo innego nie bylo. Dali wiec dziadkowi dlugi dwureczny
miecz. Idzie dziadek przez pole, miecza nie dal rady dźwignac wiec ciagnie go za soba .... Patrza Polacy, a z przeciwnej strony wyjezdza na koniu wielkim jak stodola zakuty caly w lsniaca zbroje wielki jak dab rycerz. Jagiello chwyta sie za glowe i jeczy, a Polacy wrzeszcza:
- Dziaaaadeeeeek !!! W nooooogiiiiii !!! W noooooogggiiiiiiiiiiiiii i!!
Rycerz niemiecki jednak juz ruszyl, dopadl dziadka który wogóle
nie zamierzal uciekac´, podniósl sie tuman kurzu. Nic nie widac
tylko jakies takie jeki slychac´. Po chwili wiatr oczyscil pole z pylu.
Patrza Polacy, a tam kon bez nóg, Krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsącą się ręką trzyma miecz na gardle Niemca. I mówi:
- Masz szczęście chuju, ze krzyczeli "w nogi", bo bym ci łeb
upierdolil!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
stes
Sojusznik
Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wwa
|
Wysłany: Sob 0:09, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Umiera papież. U wrót raju św. Piotr go pyta: - Ktoś ty? - Ja? biskup Rzymu. - Biskup Rzymu? Nie kojarzę. - No, namiestnik Pański na Ziemi. - To Bóg ma namiestnika? Nic mi o tym nie wiadomo. - Jestem głową kościoła katolickiego! - A co to takiego? - .... - Dobra. Czekaj tu, idę spytać szefa. (tup, tup, tup) - Panie Boże, masz chwilkę? Jest tu taki jeden, mówi, że jest papieżem, Twoim namiestnikiem na Ziemi, głową czegoś tam.. - Nie kojarzę. Ale moment... Jezusie, może ty coś o tym wiesz? - Nie, tato, nie kojarzę. Ale pójdę z nim pogadać. Po chwili wraca Jezus zwijając się ze śmiechu i mówi: - Pamiętacie to kółko wędkarskie, które zakładałem 2000 lat temu? - No, i? - Oni do tej pory działają!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
stes
Sojusznik
Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wwa
|
Wysłany: Sob 0:16, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Dwóch wariatów kupiło sobie kotki. Bawili się nimi fajnie, dopóki nie natrafili
na problem, który kotek jest czyj. Pierwszy wymyślił, ze swojemu kotu utnie
ogonek. Bawią się dalej, ale drugiemu spodobał się kotek bez ogonka. Uciął wiec
swojemu ogonek i zaczęli myśleć, co zrobić, żeby je znowu moc rozpoznać. Wiec
pierwszy uciął swojemu przednia nóżkę. Bawili się jakiś czas, ale drugiemu
spodobał się kotek bez nóżki, wiec swojemu także uciął. Cały problem zaczął się
wiec od nowa. Po pewnym czasie pierwszy wariat wymyślił, ze utnie swojemu kotu
druga z przednich nóżek. Drugiemu wariatowi spodobało się jednak, jak fajnie
czołga się kotek tego pierwszego, wiec swojemu tez uciął druga z przednich
nóżek. Po pewnym czasie pierwszy wariat, chcąc wyróżnić swojego kotka, uciął mu
dwie tylnie nóżki. Kadłubek jego kotka tak się fajnie poruszał, ze drugiemu
wariatowi oczywiście się to spodobało, i ze swojego kotka tez zrobił kadłubka.
I teraz zaczął się już poważny problem, jak rozpoznać, który kotek jest czyj.
Myślą, myślą, myślą, i w końcu jeden mówi:
- Wiesz, to ja wezmę białego, a ty czarnego...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
stes
Sojusznik
Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wwa
|
Wysłany: Sob 0:18, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Główny Urząd Ceł postanowił przeprowadzić ankietę wsród celników na
>> temat łapówkarstwa. Jedno z pytań zadawanych przez komisję brzmiało:
>> "Ile czasu potrzebujesz aby za łapówki kupic BMW?" Celnik z
>> polsko-niemieckiej granicy odpowiada:
>> - Dwa, trzy miesiące.
>> Celnik z polsko-czeskiej granicy:
>> - No, z pół roku.
>> Celnik ze "ściany wschodniej" po dłuższym zastanowieniu:
>> - Dwa, trzy lata.
>> Komisja zadziwiona:
>> - Tak długo?
>> Celnik ze "ściany wschodniej":
>> - Chłopaki, nie przesadzajcie, BMW to w końcu duża firma...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
stes
Sojusznik
Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wwa
|
Wysłany: Sob 0:19, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Na granice polska przyjezdza David Coperfield. Celnik pyta czym sie
>> pan zajmuje?
>> - jestem iluzjonista.
>> - a co to takiego?
>> - a pokaze,
>> Przykrył swojego Mercedesa plachta, zamachal rekami, zdjal plachte a
>> tu BMW.
>> Celnik na to
>> - leee tam... widzisz tego tira ze spirytusem?
>> - no widze.
>> Celnik przystawiając pieczątkę na dokumentach:
>> - a teraz to juz jest tir z groszkiem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
stes
Sojusznik
Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wwa
|
Wysłany: Sob 0:22, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Pierwsza lekcja niemieckiego w podstawówce.
Nauczycielka:
- Czy zna ktoś jakieś zdanie po niemiecku?
Zgłasza się Jasio:
- Postrafiam pielkrzymuf s Polski...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
stes
Sojusznik
Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wwa
|
Wysłany: Śro 15:46, 26 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
wsajmon
Sojusznik
Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 0:04, 05 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
przychodzi facet z bolacym zebem do angielskiego stomatologa siada na krzesle i sie pyta dentysta ktory zab boli a facet(polak) odpowiada tu tu (two)
- no i dentysta mu wyrwal dwa zeby
a kumpel w poczekalni mowi dobrze ze nie powiedziales ten (ten czyli 10) bo bys pok szczeki nie mial
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|